Skip to content
Heart

Diamenty w biżuterii Roberto Coin

Szlif brylantowy i inne w pierścionkach zaręczynowych

Na całym świecie diamenty uznawane są za symbol nieskończonej miłości i obietnicę wiecznego szczęścia. W czym tkwi ich sekret? Czemu są tak niezwykłe, uwielbiane? Jest wiele powodów – to najtwardszy naturalny materiał na ziemi, rzadki, drogocenny, piękny i mieniący się niezwykłym blaskiem.

To, co postrzegamy jako piękno diamentu to w dużej mierze kwestia szlifu – często niedocenianego parametru, który odpowiada za to, co widzimy jako „blask” i „skrzenie” diamentu – w rzeczywistości jest to światło, które wpada do wnętrza kamienia, odbijane jest w jego wnętrzu od faset i wraca do naszych oczu.

Roberto Coin, włoski mistrz jubilerstwa i światowej sławy projektant niezwykłej biżuterii, w swoich dziełach wykorzystuje jedynie diamenty o wyjątkowych szlifach – klasycznym brylantowym oraz innowacyjnym szlifie CENTO.

Cinquantasette – uniwersalny standard piękna

Tajemnicze „cinquantasette” to po włosku po prostu pięćdziesiąt siedem. Jest to dokładna liczba faset w brylancie – czyli najbardziej klasycznym, uwielbianym i najpopularniejszym szlifie brylantowym okrągłym. Kolet, czyli „szpic” brylantu czasem dolicza się do tej liczby – mówimy wtedy o 58 fasetkach. Fasety to gładkie geometryczne powierzchnie kamienia ułożone względem siebie pod precyzyjnie obliczonymi kątami tak, aby idealnie rozpraszały światło. Kąty te zostały dokładnie opracowane w 1919 roku przez wybitnego matematyka, fizyka i gemmologa Marcela Tolkovskiego. Jego formuła na idealny szlif stała się bazą, którą przez kolejne dziesięciolecia doskonalono aż do dzisiejszych standardów. Szlif to często pomijany parametr oceny diamentów - a to właśnie on w ogromnym stopniu wpływa na to, co w brylancie wyjątkowe. Surowy diament może być równie dobrze pomylony z kwarcem czy szkłem. To właśnie szlif wydobywa z diamentów ich ukryte piękno. Jak? Patrząc na oszlifowany diament z boku możemy wizualnie podzielić go na koronę (górną część kamienia) oraz pawilon (dolną część). Oddziela je od siebie rondysta, czyli cienka linia będąca najszerszą częścią brylantu. Zbyt głęboki (wysoki) lub zbyt płytki (niski) kamień powodują, iż światło „wycieka” z diamentu, ulega rozproszeniu i zanikowi i nie wraca do naszego oka, a sam diament wydaje się nie mieć w sobie „życia”. Idealny szlif, symetria i proporcje maksymalizują białe i kolorowe refleksy w brylancie. Warto pamiętać, iż słowo szlif odnosi się do dwóch różnych elementów. Szlif w najprostszym rozumieniu to po prostu kształt obwodu kamienia (shape) – przykładowo diament w szlifie owalnym, serca bądź łezki. Szlif brylantowy zaś, o którym mowa, bądź szlif schodkowy to sposób, w jaki zostały wyszlifowane fasetki. W jego skład wchodzą wykończenie, proporcje i symetria.

CENTO, czyli sto

Wiemy już, że klasyczny szlif okrągły brylantowy to 57 faset. Marka Roberto Coin wykorzystuje go w swojej wyjątkowej kolekcji zaręczynowej, jednak innowacyjny charakter projektanta popchnął markę do stworzenia czegoś bardziej unikatowego, jedynego w swoim rodzaju – nowego szlifu, któremu nadano nazwę CENTO. Cento po włosku znaczy sto – tyle właśnie fasetek znajdziemy w diamentach o tym szlifie. Liczba fasetek nie jest przypadkowa – sto to liczba, która symbolizuje perfekcję i spełnienie. Diamenty w tym szlifie tworzą niezwykle harmonijne wrażenie optyczne, przypominające kwiatowy wzór, który daje delikatny efekt kalejdoskopu. Zaprojektowany tak, aby zwiększyć ogień w kamieniu, czyli kolorowe refleksy, które sprawiają, że uważamy diamenty za piękne. Marka Roberto Coin wprowadziła szlif CENTO na rynek w 2003 roku po wielu latach prób i eksperymentów prowadzonych we współpracy z najwybitniejszymi szlifierzami na świecie. Co ciekawe, wykonanie tego niezwykłego szlifu zajmuje szlifierzom dwa razy dłużej niż w przypadku klasycznego szlifu brylantowego.

Paulina Sierakowska
Gemmolog, Ekspert Biżuterii